bajania gąski - Piwnica




Subiektywna opowieść o piwnicy Zapytajcie dzieci o piwnicę… Na okrągłej buzi namaluje się fascynacja zapomnianymi skarbami (może jakaś zagubiona zabawka?), stare sprzęty, deski, słoiki z dziwną zawartością, śmieszne butelki… Poza tym spróchniałe deski, pajęczyny, kurz i wszystko, co dla małego stworzenia może stać się obiektem nocnych koszmarów. Zaciekawienie miesza się z przerażeniem, dlatego – choć to przeciekawe miejsce, jednak nie zaglądamy tak często jak do kuchni, prawda? A właściwie dlaczego? Dlaczego zachowujemy się w życiu w jakiś określony sposób? Wychowanie, schematy kulturowe – tak, oczywiście, w ogromnej większości spraw. A jak wytłumaczyć np. ciągłe wchodzenie w związki, w których w pewnym momencie pojawia się ten sam problem, co poprzednio i już po kolejnym mamy wrażenie, że otworzył nam się dar jasnowidzenia, bo z góry wiadomy i już znany scenariusz ziszcza się „magicznie” punkt po punkcie. Oziębłość seksualna lub odwrotnie – nienasycenie i szukanie coraz to nowych partnerów, niby satysfakcja jest, ale podobnie, jak po kawałku tortu – za chwile i tak pojawia się głód na następny deser. Zastanawiacie się, skąd to się bierze? Z piwnicy. Dokładniej – z piwnicy osobowości, czyli – z podświadomości. Gdzie jej szukać? Odnosząc się do stworzonej przez Gustawa Karola Junga struktury osobowości, nasza persona składa się (bardzo temat upraszczając) z kilku struktur, m.in z podświadomości , świadomości i nadświadomości. To, co robimy, czujemy, nasze reakcje, dążenie do przyjemności i unikanie strat, dążenie do spełniania podstawowych potrzeb itd. – to wszystko mieści się w świadomości, w tu i teraz. Jest bodziec - jest reakcja. I każdy z nas ma takie przeświadczenie, że w danej sytuacji rozsądnie będzie zachować się w określony sposób, prawda? Szukam partnera, niech będzie miły i czuły, bo ogólnie – wiadomo – z takimi ponoć łatwiej żyć. A tu znów oprawca, znów ignorant, znów zdrajca, tak samo, jak poprzedni. Niespodzianka? Naprawdę? Zejdź do piwnicy i rozejrzyj się uważnie a znajdziesz wzór (schemat/program/matrycę – różnie nazywają źródła), wg którego instynktownie za każdym razem bezbłędnie z tłumu wyławiasz dokładnie takiego osobnika, jaki odpowiada wzorowi zapisanemu w Twojej piwnicy – czyli w przeszłości. I miło, jeśli chodzi tylko o Twoją przeszłość, gorzej – jeśli to zapis z przeszłych pokoleń, który przesączył się i zapisał w Twój. Zapisy są różne i mają różne pochodzenie – najprościej i najogólniej rzecz ujmując – przeszłe doświadczenia, archetypy itd. Teoretycznie – wystarczy zejść, odnaleźć rzeczoną półkę, obejrzeć, zrozumieć, często przepłakać, pokrzyczeć – nie ważny sposób, chodzi o wpuszczenie światła – czyli uświadomienie sobie istnienie zapisanego programu. "Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem.", jak mawiał Jung. Proste jak zamysł wejścia do pokoju nastolatka: „zajrzę tylko zabrać zaległe kubki, bo już brakuje w kuchni”. Otwierasz drzwi i ogarnia Cię niepohamowany, dziki „słowiański wkurw”. Jeśli go poczujesz – to znaczy, że jesteś dokładnie na miejscu, bo nasz umysł nie lubi grzebania w podświadomości i będzie bronił utrwalonego systemu wściekle, jak pies kiełbasy.. Po pierwsze – dlaczego to ja mam to właściwie sprzątać? Czy to ja narozrabiałam, przecież to wina rodziców, bo zimni/zajęci/ignoranci (nasze zachowania seksualne kształtują się uwaga – we wczesnym dzieciństwie!). Dokopie im i będzie mi lżej (nie będzie). Po drugie – skąd tu tyle puszek? Wiedziałam o jednej!! Otóż… Puszki – czyli raniące nas wzory zachowań rozmnażają się za każdym razem, gdy kolejny raz zachowujesz się wg wzoru, nie wyciągając wniosków. Błąd się wzmacnia, rana się pogłębia… Niekiedy puszeczki zaczynają budować własną społeczność i wybierają parlament, tworząc nowe warianty do starego schematu. Nagle nie tylko „partnerzy” zachowują się jak barany, ale nowi, niezobowiązujący znajomi – tak samo, nie wspominając o szefie… Już nie tylko szukasz osób z określonymi cechami a wręcz nieświadomie stwarzasz sytuacje, w których inni zachowują się w podobny sposób, lub – nie jasne sytuacje, obiektywnie obojętne, dopasowujesz do raniącego schematu. Tak działa np. „syndrom ofiary”. Przy okazji, mając już ładnie zarobaczoną piwniczkę, bardzo chętnie melduje się tam złośliwy byt, istota, dusza – która rozsiada się wygodnie i karmi Twoimi negatywnymi emocjami pilnując, by mu nikt spiżarni nie posprzątał a Ty im dłużej udajesz że problemu nie ma, tym swobodniej toksyny wylewają się na inne obszary osobowości. Byt rośnie w siłę i już nie tylko mało mu Twoich emocji – chce żreć Twoich bliskich, rujnując pozostałe relacje, przyjaźnie. Zblokowana piwnica – to zblokowany przepływ energii w ciele i w zależności, o jaki temat chodzi – takie miejsce w ciele zaczyna „gnić”, chorować – o czym pięknie pisze totalna biologia. Stres, napięcie, związane z bajzlem w podświadomości blokuje również płynność wyobraźni, poczucie wewnętrznej wolności zdolności do kreacji – i tu przechodzimy płynnie do zapadnięcia się nadświadomości, wspaniała intuicja obraca się w popiół. Z goła można rzec, że właściwie to nic strasznego, nie każdy musi rysować czy wykuwać ozdoby. Teoretycznie…. Zadawniony, utrwalony stres przejawia się w ciągłym, nadmiernym napięciu niektórych partii ciała. Narysujcie kilka kółek ołówkiem i przyjrzyjcie się – czy to jeszcze rysunek, czy przypominająca pismo alfabetem Braille’a wyrazista opowieść o kresce pragnącej być kołem, czy już płaskorzeźba na temat kraterów na Marsie. To tylko jeden z efektów, najbardziej widoczny, ale tak naprawdę to najmniej istotny… Odniosę się przykładem do kobiecej energii (Panowie, wybaczcie). Kobieta ma w sobie splot dwóch energii „życia-śmierci-życia”. (C.P. Estes „Biegnąca z wilkami). Pełna, prawdziwa, związana z naturą i niczym nie zblokowana dzika kobieta, bierze ziarno od mężczyzny i dzięki swojej twórczej energii rodzi dziecko a on otacza ją i maleństwo troską. On buduje gniazdo a to ona twórczo je urządza, ociepla, jednocześnie „ładując” swoją energią mężczyznę a ten – troszcząc się o to, co zewnętrzne sprawia, że czuje się bezpieczna, więc ona spokojnie czerpie energię z natury, by ją znów przelać. Wszyscy zadowoleni, dzieci spokojnie rosną, z prawidłową strukturą osobowości i miłą piwniczką. Bezpieczni. Otulają ich Duchy opiekuńcze i inne miłe istoty, pomagające w funkcjonowaniu domu i rodziny, bo im tu też miło i ciepło. I teraz wprowadzamy zakłócenie w przepływ żeńskiej energii twórczej. Tak, rodzina działa, owszem. Ta samo, jak astmatyk właściwie, dzięki lekom – jest w stanie biegać… Skutki? Szukamy energii na zewnątrz domu, w produktach toksycznej kultury reklamy, poczucie wartości przenosi się gdzieś na zewnątrz- szukając uznania w oczach innych, indywidualizm sprzedajemy za „ajfona”… Intuicja umiera, duchowość w stadzie nie modna, z ekraniku sączy się manipulacja strachem. I jesteś kolejnym, posłusznym baranem w stadzie, pozbawionym kontaktu z własnym „ja”, nie wspominając o całym duchowym i boskim panteonie… Wpuść co dzień małe światełko do piwnicy, zawsze to kilka karaluchów mniej i kilka kroków bliżej do Twojego prawdziwego, duchowego domu..

Gąska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krótko jak to było z runami Hitlera

Dlaczego warto studiować kulturę

Vetrnætr - dzień zmarłych