Entuzjazm Wikinga

Ten artykół nie spodoba się znamienitej większości ezoteryków gdy zaczniemy analizować słowo…

Może zacznijmy od definicji ze słownika Języka polskiego.
Entuzjazm jest to stan emocjonalnego zaangażowania w coś.
Na początku brzmi nieźle. Ale przyjrzyjmy się dokładniej etymologii słowa.
Entuzjazm pochodzi od (starożytna wersja języka) łacińskiego słowa enthuziazmus i emocjonalnego zaangażowania dodaje : ukochane / ulubione / umiłowane , oraz uwaga „szał”
czyli zgodnie z tym co ja rozumuję nadmierna dawka entuzjazmu względem kogoś / czegoś przeradza się w szaleństwo (domena jednookiego).
Dalsza analiza słowa do źródeł pochodzenia doprowadza nas do greki gdzie samo słowo ἐνθουσιασμός (enthousiázō) jest zlepkiem trzech innych słów czyli :

 -ἐν (en) co oznacza … w angielskim jest to „in” co oznacza –  (w formie przyimkowej) w /na /z /we /do /po /za /w ciągu, (w formie przysłówkowej) do środka /w domu /do pokoju /do wnętrza

-θεός (theós) co oznacza bóg

- οὐσία (ousía) co oznacza esencję (nie mylić z koncentratem)

dla jasności podaje definicję ze słownika J.P.
esencja
1. «mocny napar z liści herbacianych»
2. «wyciąg z roślin aromatycznych»
3. «roztwór substancji zapachowych i smakowych»
4. «najistotniejsza treść, najważniejszy składnik czegoś»
5. filoz. «natura danej rzeczy, decydująca o tym, że jest ona właśnie tą rzeczą, a nie inną»

a więc dosłowne tłumaczenie słowa  enthousiázō jest „boska esencja w” a w bardziej słownikowym tłumaczeniu … (uwaga ezoterycy) opętany przez esencję boga. Synonimem greckiego słowa  enthousiázō jest „inspiracja” (późna łacina : inspirationem, stara łacina : inspiratio – in+spiro+tiō – wewnętrzny oddech .. tiō -moje luźne tłumaczenie „jego” https://en.wiktionary.org/wiki/-tio#Latin ← dla zainteresowanych (częściowym tłumaczeniem również mojej luźnej interpretacji jest „wewnętrzny oddech boski” co w łacinie nie oznaczało „tego jedynego” lecz ta bardziej uwspółrzędniona definiowana dla istot „wyższych”) .


A teraz Skandynawistyka i galdur. Po pierwsze człowiek „natchniony” przez boską siłę albo posiadany/opętany przez boską siłę nie istnieje. Możemy domniemywać że przez chrystianizację słowo „Entuzjazm” zyskało tą właśnie pozytywną formę właśnie ze względu na postrzeganie świata w formie „dwubiegunowej” czyli „absolutnego dobra” i „absolutnego zła” .
Ludy przed chrześcijańskie były ciut bardziej skoncentrowane na sobie (nie mylić z egocentryzmem), dla nich były bardziej ważny sukces rodu, domu, plemienia niż jakaś wyimaginowana forma „absolutnego dobra czy zła”. Założenie pierwsze : wszystko co służy mojemu rozwojowi jest dobre, wszystko co blokuje mój rozwój jest złe. Czyli na chłopski rozum takiego „wikinga” wilk jest zły jak mi wyżera krowy (wargr- pies spoza zagrody domu) ale wilk który broni moich krów przed innymi wilkami jest jak najbardziej dobry; Deszcz który pada podczas suszy jest dobry bo mi zboże nie wyschnie na polu ale jak jest go za dużo to nie jest już taki wspaniały; Grad jak pada na las robi nam miejsce pod uprawy – nie trzeba się męczyć z wyrębem- ale jak pada na nasze uprawy jest zły bo nam wszystko wytłucze, I.T.D.

Więc nic nie było jak widać zagrożeniem permanentnym jak widać lecz zależało od okoliczności.

Forma wyższa – duchowa, nie reprezentowała wcale permanentnego zagrożenia bądź absolutnego błogosławieństwa.
By zrozumieć jak działała wizja „duchów” w Skandynawii należy pamiętać że tam duchy miały własne cele, własne interesy, własne zainteresowania, pragnienia. Skandynawowie postrzegali ich jako najzwyklejszych sąsiadów. Tyle że tych sąsiadów co się ich z założenia nie widzi. Byli i tyle. Nasze działania mogły ich rozgniewać (nikt nie jest zachwycony jak ktoś obcy mu wywali furmankę gnoju na środku pokoju) można było też zaskarbić sobie ich przychylność(jak ci żarcie przynoszą pod nos to każdy jest zadowolony). Duchy reprezentowały różne aspekty natury. Jedne mieszkały w lasach, inne na polach, jeszcze inne we fiordach czy w skałach. Były też i takie które mieszkały w obejściach ludzkich. Takie duchy działały „na rzecz miejsca” Duchy leśne warczały na wszystko co „z poza lasów” duchy rzeczne na wszystko co „spoza rzek” a polne co nie działało na polach. Oczywiście były też duchy które mieszkały z ludźmi. Najczęściej byli to członkowie rodzin/domów danego siedliska. Byli to wujowie, stryjowie, służący albo „ci mądrzy” - najczęściej starszyzna albo po prostu skald- ten mądry. Były to również vólva czyli nasze „wiedźmy”.
Człowiek entuzjastyczny dla przedchrześcijańskich Skandynawów  był to człowiek szalony (volva albo inny seðrman- człowiek zajmujący się seðr – magią skandynawską której częścią jest galdur), mówiący przepowiednie, przekazujący nauki przodków i mający świadomość „zdania jakie mają przodkowie na dany temat” i co ważne jego działania były napędzane przez przodków. Dosłownie byłby natchniony do działania przez zmarłych którzy ze swojego punktu widzenia znacznie lepiej wiedzą co przysłuży się społeczności i miejscu w którym człowiek mieszka.

A więc czy entuzjazm jest dobry...
no i tu zaczynają się schody. Zgodnie ze współczesnym spojrzeniem na świat jest raczej pozytywny. Ale gdybyśmy porozmawiali z człowiekiem sprzed roku tysięcznego naszej ery? Obawiam się że do „entuzjasty” żywił by respekt i szacunek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krótko jak to było z runami Hitlera

Dlaczego warto studiować kulturę

Vetrnætr - dzień zmarłych