Vetrnætr - dzień zmarłych

 


A więc zdarzyło się roku pańskiego 610 że Papież Bonifacy IV (nie nie kot) stwierdził że czas zrobić porządek z tym ganianiem do nekropolii zgodnie z jakimiś fazami księżyca (bo to nie po rzymsku -kogo by katolickość obchodziła) i ustanowił święto UWAGA – święto wszystkich świętych. W tym dniu były msze za wszystkich którzy zostali zbawieni i wylądowali w niebie. Dzień 2 listopada stał się oficjalnym dniem zmarłych – dniem zadusznym/ dziadami.

Czyli. Ci co poszli do nieba. Modlimy się za nich 1.11, ci co sobie nie zasłużyli dzień później.

Oczywiście cesarze, kapłani i wyższa szlachta z automatu idzie do nieba – no w końcu tacy wspaniali są. Dobra dość złośliwości. W krótkiej notatce na swoim blogu na Facebooku pisałem że było sobie święto Vetrnætr - święto skandynawskie, trzydniowe chlanie i żarcie jak wieprzek. Ale było to święto które funkcjonowało w zgodnie z kalendarzem księżycowym i odbywało się w pełnię. Impreza trzy dni. Żarcie, picie, chodzenie na żalniki i tam też żarcie i picie. Ponieważ Kościół obrządku rzymskiego z jednej strony był super instytucją, umówmy się. To dzięki niemu mamy zachowane tyle istotnych legend z rożnych krajów tak z drugiej strony zrobił ciężką krecią robotę by jednak tą różnorodność kulturową zdewastować. I nie zrobił tego w złej woli. Kwestia zarządzania zasobami ludzkimi. Kościół wprowadził organizację – uporządkowanie- tam gdzie była umowność. Zaczął zapisywać i prowadzić rejestry. Te rejestry musiały być zgodne z dyrektywami centrali czyli Państwa rzymskiego – w osobie papieża. Tak tutaj mówimy o instytucji państwowej nie o kościele. K. obrządku rzymskiego startował od instytucji zarządzającej krajem, nie jako radosne kółko różańcowe. Wiele rozwiązań państwowych zaczerpnęli od swoich tatusiów i mam Rzymian – imperium. Kalendarz również.


Nie będę tu się rozwodził nad kalendarzami. W skrócie. Julek – „cezar romanum” rozkazał zmajstrować kalendarz w oparciu o słońce. Wydany został w roku 45 P.N.E. Zreformowano go na rozkaz Papierza Grzegorza XIII w roku 1582. Tyle. Cała forma fajnie. Ale działa w państwie rzymskim. Z okazji że Rzym to wszyscy się dostosowywali z liczeniem czasu do centrali. I poleciało.


A więc porządek. Bonifacy zdecydował. Wszystkie kraje się dostosowały. Ale ludzie jak ludzie. Kazali im łazić na cmentarze nie w ten czas co trzeba? Pokłócili się ale się dostosowali. Ale co ważne. Chodząc na cmentarze przenieśli całą otoczkę dnia Vetrnætr na inny dzień. Duchy się nie obrażą za obsuwę dwa tygodnie. Umówmy się, były to czasy gdzie obsuwa dwóch tygodni nie była jakimś kuriozum Obsuwa pół roku mogła powodować pewne zniesmaczenie, powrót z wyprawy czasami się obsuwał o kilka lat. Bo chłopaki wracając Bizancium i ich wojen z Babilończykami zahaczyli z wizytą do Księstwa Kijowskiego. Tak jakoś wyszło że przy powrocie złupili kilka zamków, spalili kilka miast. Ale dotarli. Obsuwa tylko dwa lata. Więc kto by się czepiał dwóch tygodni. Święto jest? Jest. Uczta była? Była..


Potem – bo nie wiem czy wiecie Skandynawia jest generalnie protestancka – zmienili znowu datę święta wszystkich świętych i obchodzono je „w pierwszą Niedzielę listopada” a w roku 2006/2007 przywrócono datę 1 listopada (żeby się nie kłóciło z innymi krajami).


Święto wszystkich świętych czyli coś co zaczyna się o zmierzchu 31 października. Tak Helowin, all Hallows czy inne takie zaczynały się wieczorem. Impreza cały czas mocno rodzinna. Do kościoła się łaziło tylko dlatego że ksiądz kazał. Dzień w którym jedzono na zapas. Lodówek nie było, nie wszystko się udawało uwędzić, zasolić, ukisić. Te najmniej pewne było zjadane by się nie popsuło. Na dobre trawienie zwykle się popijało piwem, miodem. Ci bogatsi mieli wina.


Symbolem primstav święta zmarłych jest łódź albo cmentarz.


No cmentarz doskonale wiemy dlaczego. Ale łódź? Otóż od dzisiaj miał być koniec z długimi rejsami. chcesz gdzieś dotrzeć? Albo z buta albo konno. Co znowu bardzo mocno pokazuje jak ważny w Skandynawii był i jest transport morski. Kolejna sprawa że w zimę siedzieliśmy w domu anie łaziliśmy po rodzinie która mieszkała po drugiej stronie kraju. W zależności od regionu kraju værtegn- znaki pogodowe były różne. Koncentrowały się na deszczach i dobrej pogodzie. W skrócie? Jak pada to na wiosnę czekamy dłużej, jak słoneczko- łagodna (jak na Skandynawie) zima.


Noc przed świętem zmarłych czy Zaduszkami była uznawana za proroczą. Sny młodych panien były uznawane za prorocze – zwykle dotyczyły ślubów chłopców… Młodych panien.


Zwierzęta które zostały tej nocy i aż do wiosny zgodnie ze zwyczajem i prawem należały do znalazcy. Właściciel okazał się skrajnie nie odpowiedzialny i nie zasługuje na posiadanie zwierzęcia którego tak haniebnie zaniedbał.


W dzień zaduszny tradycja zakazywała przędzenia. Przędza „nie była mocna a praca była zepsuta” Bardzo możliwe że ten zwyczaj miał sporo nawiązań do Völva i praktyk seðr które bardzo mocno opierały swoje działanie właśnie na przędzeniu nici. Czemu został wprowadzony zakaz? Tego nie wiemy. Możliwe że bano się że taka nić związała by życie człowieka ze zmarłym? Na pewno był to przesąd związany z czarami. Kościół rzymski bardzo bał się że ludzie wrócą do dawnych zwyczajów. W czasach przed chrztem mocną ręką władzę „duchową” trzymały kobiety albo – w oczach księży i władców- zniewieściali mężczyźni. Ergi. Co ciekawe, mężczyzna który (zgodnie z tradycją) zajmuje się przędzeniem bądź tkaniem także jest ergi.


Ciekawy zwyczaj przetrwał na Półwyspie Jutlandzkim (kontynentalna Dania)

Otóż Koń. Stary, Schorowany koń był przywiązywany na cmentarzu. Jedne zwyczaje mówią żeby go zostawić „na śmierć głodową”, inne zwyczaje mówią by zabić go „szybko”. Koń był zwyczajowo nazywany „Hellemisse” Badacze i znawcy tematu twierdzą że taka ofiara była nawiązaniem do zwyczaju składania ofiar Freir’owi który w oczywisty sposób jest związany z Końmi. Ja osobiście się z tym nie zgadzam. Zastanówmy się. Ofiara ma być przyjemnością dla tego kto dar otrzymuję. Frejr jest uznawany za władcę jednak rzeczy miłych- Szczęścia i dobrobytu.


Zaczyna się nam okres zimowy. „strachy wychodzą spod ziemi” . Mamy dni pożegnania zmarłych i odwiedzin przodków. Zmarli których coś jeszcze trzyma na tym świecie zwyczajowo nazywani są Draugr. Zaczyna się okres „dzikich gonów” czyli pochodów i gonitw zmarłych po niebie. Zwyczajowo przewodzi tym procesjom Odyn. Czas gdzie się boimy. Jakim zatem prezentem obdarujemy kogoś kto wodzi Zmarłych po niebie. Zwyczajem dawnym było między innymi obnoszenie się przez czas jakiś prezentem wśród ludzi. Skoro Odyn dostał by słabego wierzchowca musiał by się wszem i wobec nim pochwalić. Dla tego uważam że ta Ofiara była bardziej dla Jednookiego niż dla „władcy Alfów”


Znakiem Prim dnia zadusznego postać, wygięty krzyż (przekrzywiony) albo przekrzywiona laska pasterska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krótko jak to było z runami Hitlera

Dlaczego warto studiować kulturę